Kawiarenka

- Taa..., to trochę taka dziura, ale idzie się przyzwyczaić. - odpowiedziała i wstała było jej zimno kiedy tak siedziała w bezruchu. - Może się przejdziemy? - zapytała - Musze się trochę rozruszać... - dodała i podeszła do baru, gdzie zapłaciła za swoją gorącą czekoladę. - O Carlo obudziłeś się.. - zaśmiała sie kiedy odwróciła głowę.

Ona również popadła w jakieś dziwne zamyślenie z którego przebudziła ją dopiero lekka, ale jakże przyjemna woń rozpalonego tytoniu. Spojrzała z lekkim wyrzutem na Carla, którego kompletnie nie znała.
- Podzieliłbyś sieu - Powiedziała, spoglądając łapczywie na peta w jego ustach.

Jakby czytała w jego myślach, zaśmiał się w duchu. Podniósł się, zerknął na chłopaka, skinął mu lekko głową.
- A dokąd chcesz iść? - spytał Julię.

- Gdzieś, gdzie nie będzie tak wiało... - powiedziała trąc dłoń o dłoń. Spojrzała na Carlo i Viv, więc nie tylko ona popadała w tzw "trans". Zaśmiała się cicho.

- Nie znam się na tutejszych terenach jeszcze. - odpowiedział, zerkając dyskretnie na palaczy, skrzywił się w myślach.

Poczęstowała się więc.
- Merci, mon chéri - Odparła i wyjęła z kieszeni zapalniczkę, którą jako nałogowy palacz zwykle nosiła przy sobie. - Wiec, kim Ti jesteś? Jak sie nazywaszy? - Zwróciła się do hojnego chłopaka.

Odkaszlnęła lekko i spojrzała wymownie na Carlo i Viv.
- No to pójdziemy przed siebie.. - powiedziała podchodząc do niego.

- No to, raz dwa! - zaśmiał się melodyjnie, ruszył powoli przed siebie, żeby dziewczyna nadążyła.

[napisz, gdzieś pierwsza xD]

- Vivyan Qudrau. Teży jestem z wymjany, wiec mój angielski nie jezd zbyt dobry - Powiedziała do niego. - A skad pochodzisz?

Kiedy mówił zdążyła podpalić papierosa i zaciągnąć się nim mocno. Cały dzień bez palenia daje w kość. I nagle jakby zamarła na chwilę. On był włochem, zupełnie jak...
Zamrugała oczyma i gwałtownie wypuściła dym ustami, jakby chciała w tej chwili odgonić od siebie wszelkie myśli, które nagle ją napadły. Co to ma za znaczenie?
- T-tak, ocziwiście. I jestem z Francji - Odparła po chwili. - Swoją drogą zupełni ne znam tych terenów i zastanawiam sieu, czy trafie jakoś do domu. Może powieszy mi, którędy mam iźć, by trafidź na GoldenStreet? - Uśmiechnęła się jakby skrępowana. Miała nadzieję, że był nieco bardziej poinformowany niż ona.

- No trudno, będzi trzeba iźć na wycz... wyczu... wczyui... uch, no jako dam sobi radę - Fakt, faktem, kaleczyła wdzięczny język jak mogła, ale cóż poradzić? Jeśli nie przykładało się uwagi do lekcji w szkole, we Francji, teraz trzeba się jakoś nauczyć. A co najśmieszniejsze, z rana lekcje, a ona w tej chwili leży i kwiczy językowo.
- Katastrofę - Mruknęła, by po chwili zmienić temat. - Fainy z Ciebi chłopak, Carlo. Mimo, że wuoch, myślęu, że mogę Cie polubić - Stwierdziła zaciągając się dymem.

- To właśni widać - Stwierdziła. Z opowieści jej matki wynikało, że ojciec zachowywał się zupełnie inaczej. Jednym słowem przez myśl by jej nie przeszło, że ten właśnie blondyn może mieć w sobie Włoską krew. Nie pytała jednak o nic więcej.
- Cóż...muszę iźć zwiedzić nowy dom - Powiedziała po chwili w której to zdążyła się mu dobrze przyjrzeć. - Au revior, mon Carlo - Uśmiechnęła się lekko i odeszła, kończąc gdzieś po drodze swego papierosa.

zt

[b]-Salve.
Wstał od stolika i po chwili poszedł jeszcze pochodzic chociaz zrobiło mu się dość zimno.
[z/t]

Ocknęła się po dość długim czasie siedzenia w bezruchu. Trzeba było przyznać, że potrafiła stracić kontakt z rzeczywistością i to nawet nieświadomie. Musiała potrząsnąć głową, by uzmysłowić sobie, gdzie się znajduję. Nie minęła dłuższa chwila, a już była w stanie zrekonstruować najważniejsze fakty. Podniosła się, nie za szybko, bo jej mięśnie zaczęły by protestować przez tak gwałtownie ruchy. Przeciągnęła się leniwie, mrużąc tym samym swoje nietypowe źrenice. Nie miała pojęcia gdzie się teraz udać, więc po prostu ruszyła przed siebie.

Po jakiś 10, może 15 minutach doszli o dziwo do kawiarenki. Odwróciła się do chłopaka i wyszczerzyła zęby w cudownym uśmiechu.
- No i jesteśmy na miejscuu..
Powiedziała i oparła dłonie na biodrach. Popatrzyła na chłopaka kątem oka.
- Siadamy?
Zapytała, a po chwili już siedziała przy jednym ze stolików.

Położyła dłonie na stole i zamyśliła się.
- Choleraaa, no to może.. Em, Gorącą czekolade pistacjową.
Powiedziała w końcu, uśmiechnęła sie do chłopaka i zaczęła się bawić bransoletką od Camilli.

Podziękowała za czekolade i złapała kubek w dłonie. Popatrzyła na chłopaka i uśmiechnęła się.
- Rodzice kupili tutaj dom. Mieszkam na LongStreet 40.
Powiedziała zdziwiona, że zapamiętała adres i napiła się czekolady.
- A ty?
Zapytała chłopaka.

[b]-Ja wynajmuję pokój i zdaje się że jesteśmy sąsiadami bo ja mieszkam na Long Street 39.
Zaśmiał się i w tej chwili dostał swoją kawę czarną jak noc. Napił się trochę i uśmiechnął.
-Dobre...dawno już nie piłem takiej kawy.
Zamyślił się na chwile zastanawiając sie kiedy to on ostatnio pił taką dobrą kawę.