Przed domem

Małe podwórko z kilkoma drzewami. Do domu prowadzi brukowana ścieżka. Wokół rośnie zielona trawa i kolorowe kwiaty.

Natasha opierając się o bramke prowadzącą do jej domu spojrzała na Tommiego, po chwili stając na palcach.
- Urosłam... ! - wytknęła mu koniuszek języka, szybko go jednak chowając za rzędem białych ząbków, które ukazały się za sprawą uśmiechu.
- Gdzieś tu się czai... - rzuciła niby to niewinnie, jednak cicha woda brzegi rwie. - Zombieeeeeee ! - wrzasnęła nagle łapiąc się za brzuch od śmiechu. Po chwili odpuściła sobie mini teatrzyk i parsknęła cichym śmiechem.
- To co... ? Na piwko zapraszam - mruknęła ubarwionym firmowym cwaniactwem zadzierając głowę gdzieś do góry nie przestając chichotać.
- Sanki ! - wydarła mu się po chwili do ucha i częstując chłopaka kolejnym chichotem odgarnęła z okolicy malinowych ust czekoladowe kosmyki włosów, gdyż wleciały jej do buzi. Nadal chciało jej się śmiać.

No to ładnie miała dziewczyna poprzestawiane we łbie.
- Piwko? Mówiłem już, że tobie starczy. - westchnął ciężko, kiedy już przy furtce się znalazł. Rozejrzał się wtedy dookoła, chcąc się w otoczeniu zorientować. Całkiem miła okolica, a domek też niczego sobie.
- Inaczej puścisz ten dom z dymem albo Bóg wie co jeszcze. - upiłeś małolatę! Ty kretynie jeden! To teraz masz karę boską!
- Do domu i spać! Ale już! - rozkazał nieznoszącym sprzeciwu tonem, opierając się łokciami o płot i zaglądając na teren posesji. Kiedy za to Nat o jakimś zombie wspomniała, pokręcił jedynie głową na znak bezradności. Na trzeźwo sucha jak pieprz, a po pijaku zdrowo trzepnięta. I kto by pomyślał...

- A co z tego będę miała ? - mruknęła ze sztucznym uznaniem uśmiechając się nieco złośliwie.
- Oh, martwisz się o mnie ? - dodała zadzierając tryumfalnie podbródek do góry. Parsknęła cichym śmiechem, po czym odepchnęła się od barierki zaraz do niej powracając, a jaki był tego powód ? Taki, że nie mogła na własnych nogach się utrzymać. Zmarszczyła zabawnie nos, po czym powróciła do normalnej - znudzonej i niewzruszonej życiem - miny.
- Jest ! - wydarła się po pewnym czasie Natasha, ignorując to, że ktoś rzeczywiście się tu znajduje.
- Tommy... Patrz... Tam... Zombieee ! - wskazała na pobliski, zielony krzak po czym przyłożyła do ust palec jakby chcąc się jakoś uciszyć.

-ZOOOOOOOOMBIEEEEEEEEE! - wydarł się na cały głos, nie mogąc już dłużej wysłuchiwać wytworów wyobraźni Nat. Zwyczajnie odreagować musiał, toteż jak dzikie zwierzę zawył chcąc dać upust emocjom, aniżeli w sobie je gromadzić. Jak już to zrobił to usiadł z drugiej strony płotu tak, że panienka Brown straciła go całkowcie z pola widzenia. Przyglądał się w ciszy przechodzącym ludziom, który widać za jakiegoś czubka go wzięli przez to jego "zombie", no ale trudno.
- Ja oszaleję... już czuję jak wysyłają po mnie pana z kaftanem bezpieczeństwa. - zaskomlał jak straceniec w jakiejś brazylijskiej tragedii sam do siebie, po czym ślepia swe przymknął, bo może sen da mu odpowiedź na nękające go problemy, o.

Chwila ciszy... i
- AAAAAAAAAAAAA ! - krzyknęła, gdy ten wydarł się na cały głos słowo 'zombie'
- Gdzie !? - wypaliła, a jej usta prawie natychmiastowo wygięły się w wyniosły, zdegustowany grymas królowej... albo jak kto woli problemowej kobiety w ciąży mającej swoje humory. Pokręciła głową dookoła chcąc upewnić się czy jakiś potwór grasuje w pobliżu. W końcu uznała, że Tommy sobie z niej żarty struga.
- Sorry! - burknęła z Brytyjskim akcentem, lecz po chwili się poprawiła - mm... to znaczy... - nie ważne... - mruknęła ciszej po czym zaczęła się śmiać szukając go wzrokiem.
- Tu jesteś ! - kiwając się z nogi na nogę podeszła do niego bliżej opierając się o jego ramię. Z nudów złożyła z rąk pisotolet po czym przyłożyła go do głowy chłopaka.
- Pif ! Paf ! - krzyknęła przez śmiech.

A wtedy Tommy padł gwałtownie na ziemię i zaskomlał z bólu. Wił się przez chwilę w straszliwych konwulsjach, zaś twarz jego potworny grymas wykrzywił. Chciał coś powiedzieć, jednak czuł jakby mu ktoś jaką pętlę na gardle zaciskał, toteż wydał z siebie zaledwie stłumione jęki. Zimny pot zrosił jego czoło, aż w końcu gwałtownie przestał reagować na cokolwiek. Głowa jego bezwładnie na chodnik opadła, natomiast ciało zastygło w bezruchu. Jest martwy.

- Tommy ! Ty war... - przerwała patrząc na niego z góry jakie to sobie wygibasy stroi na ziemi. Usiadła tam gdzie przed chwilą on siedział, ponieważ jej nogi już nie mogły wytrzymać. Oparła łokcie o kolana patrząc cały czas na chłopaka. Po pewnym czasie, gdy przestał się ruszać (trwało to jakąś chwilę zanim Natasha cokolwiek załapała), wstała i kucnęła przy nim szturchając go w ramię.
- Dobra wstawaj ! - krzyknęła, gdy na nic nie reagował.
- Na mózg ci padło ?! - syknęła do niego już nieco groźniej jednak po chwili się zaśmiała uznając, że znów jaja sobie z niej robi. Nie... to nie możliwe - myśliała, normalnie prawie jak trzeźwa ! Ale prawie czasem robi wielką różnicę. Znów kucnęła przy nim nie wiedząc co robić. Zaraz... zaraz... nie, nie, nie, ten pomysł odpada ! Ona na pewno nie będzie robić z nim usta - usta. Nie teraz... może później. Zaczęła klepać go po policzkach, raz z jednej , raz z drugiej strony.

A Tommy nic, nawet powieką nie drgnął, kiedy ta go pięściami okładała. No dobra, może nie pięściami tylko z otwartej dłoni, no ale okładała! Jak trup wyglądał, gdyż nawet ciężko było dostrzec unoszenie się klatki piersiowej. Głowa jego natomiast przekręcała się jak sparaliżowana raz w jedną, raz w drugą stronę, kiedy ta kolejne policzki mu wymierzała. Ekhem, z tych czerwonych śladów jakie mu po nich zostaną nie będzie zadowolony. Oczywiście jeżeli w ogóle będzie miał okazję kiedykolwiek jeszcze być niezadowolony.

- Wsta-waaj ! - warknęła już całkiem groźnie szukając wzrokiem swojej torebki. Poczołgała się na czworakach do miejsca gdzie leżała torba. Odwruciła ją do góry nogami, a w ten czas wyleciały z niej wszystkie rzeczy - od kredki do oczu po zakrętki od coca-coli i pogiętych, zużytych chusteczkach higienicznych. Wszystko było oprócz najważniejszego - komórki !
- Kuźwa ! - krzyknęła przygnębiona patrząc na bladego chłopaka.
- Wrrr... - syknęła przez zęby podchodząc znów do niego.
- Tommy wybacz - zatkała mu nos, podniosła Tommiego podbródek po czym przybliżyła swoje usta do jego warg wpuszczając porcje powietrza do jego płuc. Następnie parę razy pozaciskała ręce na jego klatce patrząc na reakcje chłopaka.

To było brutalne!
Czuł jak mu płuca pękają, bo przecież w oddechu dziewczyny zapach whisky się znajdował. Po alkoholu nie wolno pierwszej pomocy udzielać! Poza tym sztuczne oddychanie robi się dopiero wtedy, kiedy zanikło tętno i ustało bicie serca! Za szybko to wszystko! Panienka Brooown chciała go zaaaaaaaaaaaabiiić! Bo gdyby wykonała wszystkie należyte czynności zorientowała by się, że on po prosu zasnął. [ xDDDDDDDDDD].
Otworzył nagle swe ślepia i stłumionym wzrokiem spojrzał na pochylającą się nad nim Nat. Musiał ją dosyć energicznie od siebie odsunąć, żeby w końcu powietrza zaczerpnąć.
- Cccc... cooo ty do diabła robiisz? - o ta, miał lekkie zdziwko. Jeszcze do tego wyczucia nie miała i żebra go teraz bolały od masażu serca, o!
Chwilę później podniósł się z ziemi i jak gdyby nigdy nic otrzepał z piasku.
- To ja już pójdę, a ty idź trzeźwieć. - wpadł na tą jakże wspaniałą myśl i ruszył w drugim kierunku. Tak będzie chyba najlepiej, bo jak tak dalej pójdzie, to głowę dam sobie uciąć, że ucierpią niewinni! [zt]

- Trzeba było mnie nie straszyć...!! - warknęła do niego syknięciem prawdziwej żmiji, odwracając się tyłem. Zmrużyła oczy podciągając jedną nogę pod siebie i kładąc na niej zmarznitą trochę dłoń.
- Co cię nie zabije, to cię wzmocni... - pomyślała na głos odgarniając ręką grzywkę. Teraz to ona poczuła się strasznie. Po prostu jedna wielka porażka. Jak ona mogła coś takiego zrobić ? Idiotka... Chociaż, miała pretekst, że była pijana. Heh.. Jeden plus.
- Cholera jego jasna... - burknęła cicho. -... mać. - dokończyła nie mogąc wstać i w ten sposób, opierając się z trudnością o drzewo. - głupi alkochol - pomyślała po czym spojrzała kątem oka na Tommiego.
- To ten, no... Sorry.. zaa to, że.. - mruknęła schylajac w dół, chcąc spojrzeć na swoje buty, innego puntku zaczepienia wzroku nie miała, bo na Tommiego wstydziła się spojrzeć. Przeszła chwiejnym krokiem w stronę barierki opierając się z trudem o nią. Po chwili położyła dłoń na klamce od barierki i lekko na nią naciskając przekroczyła próg. Po chwili znikła również za progiem swojego domu.

Droga z kina do domu Natashy nie była dośc długa, ani za bardzo męcząca. A dzisiejsza pogoda nie należała do najlepszych. Gdy tylko Eddy zaparkował przed posiadłością dziewczyny i wyłąnczył silnik ta westchnęła cicho przekręcając głowę w jego stronę.
- To ten... Dzięki... - uśmiechnęła się poniekąd biorąc w ręce skórzaną, czarną torebkę.

Nie ma za co ja po ciebie przyjechałem i ja musze cię odwieźć bo gdybym tego nie szrobil męczył by mnie sumienie że musiałaś iść na pieszo albo tłuc się jakimś autobusem-Powiedziawsze to uśmiechnąłm się o dziewczyny a z kieszeni wypadł mu telefon, kiedy po niego sięgnął patrzył Natashy prosto w oczy. Czekał na jej reakcje.

- Yhm... - mruknęła jedynie patrząc jak telefon Eddiego spada z jego kieszeni. Już chciała go podnieść, gdy on po niego sięgnął. No nic... Uśmiechnęła się zabierając szybko dłoń. Spojrzała na niego po czym tak samo błyskawicznie przeniosła wzrok za szybę od auta robiąc oczami młynek. Nie mogła utrzymać długo kontaktu wzrokowego. Jak zwykle.

Uśmiechnął się do niej uroczo. Poczuł jak musnęła go dłon Natashy kiedy podnosił telefon.
Ogarneło go takie przyjemne uczucie którego nie umiał opisać. Zrobiło mu się przyjemnie a zarazem trochę głupio. Wiedział że nie powinien ale delikatnie musnął wargami policzek Natashy. Po chili jednak stwierdził że nie powinien tego robić i powidział;
-Przepraszam ale....-złapał się za głowę jedną ręką

- Spoko - pokiwała głową z lekkim uśmiechem. Zrobiła z rąk młynek, ponieważ nie wiedziała co z nimi zrobić. Otworzyła drzwi i wystawiła jedną nogę na zewnątrz.
- No to pa.. - mruknęła czekając na odpowiedź.

-Musisz już iść-Zrobił słodkie maślane oczka. Nie chciał by dziewczyna szła już do domu ponieważ chciał jej jeszcze coś powiedziać chociaż się wachał. Chciał by Natasha została z nim jeszcze chociaż chwilę.
-Nie idź jeszcze proszę jeszcze kilka minut- Patrzył na nią z nadzieją

- A co da te kilka minut ? - zapytała uśmiechając się szeroko. Oparła głowę o oparcie fotela po czym zaczęła się wpatrywać przed siebie. Ciepły wiaterek 'rozsypał' jej włosy na wszystkie strony. Zdmuchnęła z oczu grzywkę czekając na odpowiedź.

-Mi da dużo. Bardzo lubie twoje towarzystwo. Jesteś taka....no.... fajna i lubię spędzać z tobą czas.....No dobra pije do tego.....czy ty......no...e... chcesz ze mną chdzić?
Zrobiła mu się strasznie głupio kiedy wypowiedział te słowa. Czekał na jej odpowiedź ale nie był przekonany że się zgodzi

- Eddy... Wiesz co ? Muszę to przemyśleć... - powiedziała wzdychając głęboko wypuszczając powietrze nosem. Odwróciła głowę zmrużając lekko oczy.

-Ok. Nie ma pośpiechu. To twoja decyzja. -Usmiechnął sie poczym skadził kluczyk do stacyjki

- To ten... na mnie już czas - uśmiechnęła się lekko po czym wyłożyła drugą nogę na zewnątrz i odwróciła głowę w stonę Eddiego, dając mu buziaka w policzek. Wysiadła z auta i zanim zamknęła drzwi powiedziała - Pa - drzwi zamknęły się z trzaskiem, a Natasha poszła parę kroków do furtki czekajac aż ten odjedzie.

Człopak poczekał aż Natasha weszła do domu i odjechał. Nie spuszczał jednak z niej zwroku

Poszła do domu.