Salon

Pomieszczenie ogólnodostępne, oczywiście jedynie dla rodziny i ich gości. Ciemne panele efektownie kontrastują z białą kanapą i fotelami. A duży, kryształowy żyrandol i kominek nadają pokojowi niezwykłej atmosfery.

Jasper długo chodził po ulicach i szukał domu którego nr miał napisany na kartce długo się denerwował na nia i się nie odzywał no ale cóż skoro zerwali to można odbudować ten związek czyż nie? Zadał sobie w głowie to pytanie i doszedł do drzwi, tak w końcu odnalazł ten dom, skoro się tu przeprowadził to zajrzy do niej, zapukał w drzwi i czekał na odpowiedz Natashy tak to jego miłość.

Czekając na Eddiego usłyszała dzwonek. Ciekawa kto to podbiegła do drzwi uchylając ukradkiem. Widząc owego czarnowłosego chłopaka serce zaczęło jej bić szybciej. Zmarszczyła czoło a jej głos nagle stał się niczym warkot traktora albo jak kto woli motoru.
- Czego chcesz ? - zapytała głosem bez żadnych zbędnych emocji. Co on sobie do jasnej cholery myśli ?! Na przód ją rzucił dla innej a teraz przychodzi pod jej dom... Idiota.

Widząc jej reakcję zdziwił się pokręcił jedynie głową na boki i popatrzył na nią, poprawił sobie kurtkę i widząc że nie pawa optymizmem do niego uśmiechnął się jedynie niemrawo, tak był głupi ale nie przyzna sie przecież do tego bo duma mu na to nie pozwala, odczuł co to znaczy być z kimś kogo się nie kocha i chciał ją przeprosić, przeprosić osobę którą tak naprawdę kochał.
-Chciałem przeprosić ale widać nie chcesz tego...
Powiedział spokojnie i odwrócił się od niej i zszedł po schodkach po czym zmierzał ku furtce.

- Mogłeś to zrobić dobre parę lat temu... - krzyknęła jednak trochę z umiarem by sąsiadów nie wystraszyć. Jeżeli chce jeszcze żyć to niech lepiej się wynosi, bo Natasha nie ręczy za siebie. Nie jest dokuczliwą dziewczyną jednak, gdy ktoś ją zdenerwuje potrafi nieźle nakopać do... Zostawmy to bez komentarza.

Jasper wyraźnie posmutniał i zatrzymał się popatrzył na nią ze spokojem na twarzy zresztą zawsze tak robił kiedy się kłócił z kimś i tego żałował, stał przy furtce i dalej się jej przyglądał z zaciekawieniem.
-Tylko że teraz sobie uświadomiłem że cię kocham...
Powiedział tylko tylę i wyszedł na ulicę a raczej chodnik zaraz za furtką.

- Bardzo mi miło... - krzyknęła z przesadzoną ironią i wyższości rozkładając na boki ręce, a potem parsknęła swoim śmiechem... no, można było to tak nazwać.
- Nie przychodź tu już więcej - wrzasnęła jeszcze po czym trzasnęła za sobą mocno drzwiami.

Tak teraz mu bardzo zrobiło się gorzko w gardle, popatrzył na nią i skoro tak bardzo chciała to nigdy więcej się nie odezwie, popatrzył po raz ostatni na jej dom, spuścił głowę i trzasnął jeszcze furtką za sobą, zaczął wolno iść nie wiadomo dokąd.

Gdy trzasnęła drzwiami oparła się o nie plecami. Kucnęła po czym zakryła twarz w rękach. Po co on w ogóle tu przylazł do cholery ?! - przeszło jej przez myśl. Po chwili wstała i podeszła do barku z alkocholem i nalała sobie do szklanki whisky. Usiadła na kanapie czekając na Eddiego.

Już jestem- uśmiechnął się do dziewczyny i spojrzał na nią czule

Uśmiechnęła się tylko po czym odłożyła szklankę z alkocholem.
- To co ? Idziemy czy... ? - przez tego Jasper'a wszystkiego jej się odechciało, zrobiła dobrą minę do złej gry. Postarała się nim nie przejmować tak więc westchnęła cicho czekając na odpowiedź.

-Tak idziemy-Posłał jej uśmiech.
-Gzie masz ochotę iść? Albo jak wolisz możemy pojechać samochodem-Nie odrywał wzroku od Natashy

- nie wiem... Gdzie chcesz - uśmiechnęła się po czym wstała z kanapy i podeszła do chłopaka.

A może pojedziemy do parku tam jest tak cicho i można spokojnie porozmawiać. Chyba ze wolisz głośniejsze miejsca-Wziął ją delikatnie za ręke i czekał na odpowiedż

- Dobrze - uśmiechnęła się i poszła parę kroków w stronę drzwi. Po chwili wróciła się i wzięła do ręki klucze, no bo jak zamknie drzwi ? Otworzyła je i czekała na Eddiego aż wyjdzie z domu.

Wyszedł i spojrzał na dziewczynę.
Podszedł do samochodu i wyjął kluczyki. Udał się w strone drzwi i czekał aż Natasha wsiądzie- Przecież nie wypada by śliczna dziewczyna sama otwierała drzwi

Zamknęła drzwi i poszła w stronę Eddiego.
- Łał. Jaka bryka - zaśmiała się głośno po czym wsiadła do auta. Pojechali w siną dal.

_O to do parku-Pojechali w stronę parku